czwartek, 30 października 2014

Podsumowanie października

Październik 2014 to specyficzny miesiąc. Pierwsza połowa to najpierw przeprowadzka, a później urlop i zupełne lenistwo, a druga... O tym przeczytacie niżej :)



Co zrobiłam?

"Pa vei" - pogubiłam się już w kalkulacjach, ile rozdziałów, stron, ćwiczeń... W każdym bądź razie nie doszłam jeszcze do końca podręcznika. Po prostu starałam się uczyć czy choćby czytać lub słuchać, gdy tylko była okazja. Właśnie tak - raczej z doskoku niż celowo i w wyznaczonym czasie. Co prawda zabrałam ze sobą kilka stron, ale kto normalny uczyłby się na urlopie, gdy taka piękna pogoda i mnóstwo ciekawych miejsc wokół ;)

Memrise - w tej kwestii również zaliczyłam spadek aktywności przez urlop. Jestem wytłumaczona, bo przez dwa tygodnie tylko dwa razy udało mi się złapać połączenie z Internetem. Później wróciłam do normalności, czyli w miarę regularnie sadzę i podlewam moje słówka.

Francuski - to nadal głównie "Francais Present" i bardzo sporadycznie coś w Internecie. (Pamiętam o zaległym wpisie nt. sposobów korzystanie z magazynu. Muszę tylko znaleźć czas na napisanie go.)

Co poza tym?

Tadam - tadam!... Zapisałam się na kurs norweskiego :) Zaledwie trzeci dzień po urlopie, w deszczu i ogólnie przy niesprzyjającej aurze, późnym wieczorem pobiegłam na pierwsze zajęcia. Przypomina mi się od razu, jak rok temu byłam przekonana, że nauczę się języka tylko na podstawie materiałów w Internecie. Później przeprosiłam się z podręcznikami i kserem, aż wreszcie wylądowałam na kursie. Najśmieszniejsze jest jednak to, że jedynie z podstawową znajomością gramatyki i wcale nie powalającym zasobem słownictwa trafiłam na poziom... B1! No i kto powie, że norweski nie jest do opanowania?

Co dalej?

Priorytetem jest kurs. Jednak zdaję sobie sprawę, że aby uniknąć problemów, powinnam nadgonić z materiałem, czyli jak najszybciej opanować pozostałe rozdziały podręcznika "Pa vei". 

Fakt bycia na kursie i w kręgu osób również uczących się norweskiego otwiera też przede mną dostęp do nowych, cennych źródeł pomocy naukowych. Skończę ten wpis i idę odkrywać nowe lądy ;)

Fitness

Tu w zasadzie mogłam skopiować zdanie z poprzedniego podsumowanie, tylko dwa tygodnie zamienić na ponad miesiąc... Coś ciężko mi się ostatnio ogarnąć. Bardzo, ale to bardzo brakuje mi ćwiczeń. I czasu na to wszystko.

środa, 1 października 2014

Podsumowanie września

Mam wrażenie, że z miesiąca na miesiąc wygląda to coraz gorzej. We wrześniu górę wzięły sprawy prywatne i nie mogłam poświęcić językom aż tyle czasu, co wcześniej.



Co zrobiłam?

O wiele mniej niż powinnam, niż bym chciała, niż planowałam, niż mogłoby mnie usatysfakcjonować.

Tym razem powstrzymam się od aktualizacji na temat moich postępów z "Pa vei", bo po prostu wstyd się przyznać... Cały czas jednak ćwiczę słówka z Memrise. Miałam jedno kilkudniowe załamanie, kiedy nazbierało mi się ich aż 100 do powtórzenia! Pilnuję się, by przynajmniej co drugi dzień podlewać mój ogródek. W sumie stało się to moim małym wieczornym rytuałem. Kiedy jestem już odrobiona i gotowa do spania, a mąż smacznie sobie chrapie, klikam słówka :)

Co do francuskiego - skupiam się głównie na czytaniu "Francais Present". Muszę przyznać, że bardzo to lubię i taka praca na obecną chwilę w zupełności mi wystarcza. Niedługo, zgodnie z obietnicą, zdradzę moje sposoby na naukę języka z wykorzystaniem magazynów.

Co poza tym?

Wielkim krokiem naprzód było nawiązanie znajomości z pewną dziewczyną na italki. Udało nam się nawet raz pogadać. Wierzcie, że naprawdę ciężko było mi zadzwonić do niej na skypie! I choć niewiele wtedy powiedziałam po norwesku, i tak uważam to za prawdziwy przełom. Niestety później zajęłam się swoim życiem prywatnym i jak dotąd nie było więcej rozmów.

Dość regularnie śledzę moje ulubione blogi. Od czasu do czasu wyczaję też coś nowego i z reguły przez kilkadziesiąt minut skaczę między postami na interesujące mnie tematy. Zawsze dobrze poznać nowe sposoby nauki, ale to ona ma być na pierwszym miejscu, więc nie daję się wciągać blogom zbyt regularnie.

Co dalej?

Chciałabym wrócić do regularnej nauki z "Pa vei", co jednak tym razem może utrudnić urlop, który tuż tuż... Wiem wiem, to już zakrawa na szukanie wymówek. Nie ma wytłumaczenia dla lenistwa i braku czasu na naukę, gdy znajduje się go na inne, mniej sensowne czynności. Chyba muszę zacząć od ponownej reorganizacji mojego dnia, aby norweski stał się jego istotną częścią.

Coraz częściej po głowie chodzi mi też kurs językowy. Chociaż nie mam problemów z czytaniem, słuchaniem, słownictwem czy gramatyką, to bardzo brakuje mi rozmów i kontaktu z mentorem (które prawdę mówiąc mogłaby mi zapewnić moja koleżanka z italki). Chciałabym też usystematyzować moją wiedzę i wyrównać poziom. Z tych powodów mam ochotę zapisać się na kurs. Jednak najważniejszym argumentem jest metoda kija - no bo jak to, cały tydzień się obijać i iść na zajęcia nieprzygotowaną?

Fitness

W tym temacie także przestój, już chyba ze dwa tygodnie. Musze wreszcie opanować moje życie prywatne i wrócić do starych, dobrych nawyków.