czwartek, 17 lipca 2014

Językowe podsumowanie czerwca

Here I come again!

Sporo czasu minęło od mojej ostatniej aktywności na blogu. Nic straconego - cała moja energia poszła w coś o wiele bardziej przydatnego i rzeczywistego.

Po pierwsze - ruch. Mniej więcej od początku czerwca regularnie ćwiczę. Długo się do tego zabierałam, aż wreszcie pewnego dnia zaczęłam. Tak po prostu. I nagle okazało się, że jednak jestem w stanie wygospodarować te 35 - 45 minut dziennie po powrocie z pracy. Mam kilka ulubionych zestawów popularnej ostatnio Mel B. Na zmianę robię: rozgrzewka + nogi + pośladki + brzuch (mój ulubiony zestaw) i rozgrzewka + ćwiczenia cardio z przyrządami. Na koniec zawsze rozciąganie, które z reguły poszerzam o dodatkowe elementy, których u Mel nie ma.

Chociaż efekty nie są jeszcze zbyt widoczne, to i tak czuję ogromną satysfakcję, odreagowuję problemy codzienności i mam lepsze samopoczucie fizyczne i psychiczne.

Po drugie - norweski. 




Pół roku temu zarzekałam się, że naukę oprę całkowicie o materiały dostępne w internecie. Okazało się to niewłaściwą drogą, która niestety zaprowadziła mnie donikąd. Potrzebowałam realnych materiałów, które mogłabym zabrać ze sobą np. do autobusu. Tu z pomocą przyszedł kolega, który udostępnił mi swoje książki do skserowania. Pierwsze rozdziały "Stein pa stein" okazały się naprawdę przystępne i wiele rozumiałam z czytanek. Gdy jednak dotarło do mnie, że to książka na wyższym poziomie, postanowiłam sięgnąć po coś bardziej odpowiedniego dla mnie, czyli "Pa vei". Nie wspomnę, jak zdobyłam podręcznik i nagrania ;)

Moja praca nad norweskim obecnie wygląda tak: czytanie i słuchanie (naprawdę wielokrotne, aż do znudzenia, mogłabym czasem rzec) "Pa vei" w drodze z pracy (w drodze do pracy z reguły przysypiam albo oglądam zieleń za oknami), Memrise wieczorami (wspieram się słownikami Lexin i Tri-Trans; kursy Memrise tworzone są przez samych uczących się, więc niestety pojawiają się błędy). Zapisałam się też na newsletter i regularnie zaglądam na blog Nocna Sowa. Zdaję sobie sprawę, że to mało. Brak tu najważniejszego, czyli mówienia i zdecydowanie za mało jest gramatyki. Dlatego poluję na "Trolla", ale jedynkę z norweskiego dość ciężko znaleźć. Chciałabym też wreszcie uaktywnić się na My Language Exchange (zanim dezaktywują mi konto, ek...), no i mówić!

Co już umiem?

Znam sporo słówek, z których potrafię sklecić proste zdania (pewnie nie wszystkie są do końca poprawne gramatycznie, ale czy to jest aż takie istotne?).

Co dalej?

Krótko: jeszcze sporo pracy przede mną, ale... coraz bardziej to lubię :)